Dave mimo że
zapamiętał Ashley jako pulchną dziewczynę o pucołowatych
policzkach, nie miał problemów z rozpoznaniem w pięknej
dziewczynie, która rozmawiała z jego matką, przyjaciółki z
dzieciństwa. Tylko ona mogła być posiadaczką tego dźwięcznego
śmiechu, który zawsze go zarażał. Zastanowił się nad jedną
rzeczą: skąd ona się tu wzięła? Czyżby za tym wszystkim stała
jego matka? Wszystko na to wskazywało. Już nieraz się przekonał,
że kochana rodzicielka potrafi sprawić niejedną niespodziankę
zarówno jemu jak i jego ojcu. Tym razem zrobiła ją jemu i był
bardzo z niej zadowolony. Czyżby to było przeznaczenie? Jeszcze
tego samego dnia chciał odnaleźć Ashley w wielkim mieście jakim
jest Chicago, a tymczasem ona pojawiła się w jego domu jak za
dotykiem czarodziejskiej różdżki. A może to tylko sen z którego
zaraz się obudzi i jego przyjaciółka zniknie? Lekko się
uszczypnął i poczuł piekący ból. To nie był sen, tylko
rzeczywistość a Ashley naprawdę tutaj była.
Uważnie się
jej przyjrzał. Zmieniła się i to bardzo. Już nie była
„Pączuszkiem” jak ją zwykle żartobliwie nazywał. Dziewczyna
miała idealną figurę, bez nadprogramowych kilogramów. Jej dawna
sylwetka nigdy mu nie przeszkadzała, ale musiał przyznać, że
teraz wyglądała olśniewająco i wspaniale. Niebieska sukienka,
którą miała na sobie wspaniale podkreślała jej kształty.
Widział jak inni mężczyźni obecni na przyjęciu na nią patrzyli.
Nie wiedział czemu, ale nie podobało mu się to. Być może to
wynikało z tego, że już w dzieciństwie zawsze ją bronił przed
wszystkimi i instynkt opiekuńczy mu został. A może to było coś
innego. Zawsze ją traktował jak młodszą siostrę i uwagi matki,
że oni kiedyś będą razem, a nawet się pobiorą, traktował z
przymrużeniem oka. Ale teraz nie patrzył na nią jak na młodszą
siostrę tylko jak na olśniewająco piękną kobietę, która
każdemu mężczyźnie mogłaby zawrócić w głowie. Nawet mnie,
pomyślał.
– Niezła . –
Usłyszał słowa Steve'a. – Chętnie bym się wokół niej
zakręcił. Trzeba brać się do dzieła.
– Ani mi się
waż – warknął Dave, tak cicho, aby tylko przyjaciel go usłyszał.
– Tu cię mam.
– Roześmiał się. – Tobie też ta piękność wpadła w oko,
ale przykro mi stary. Ja byłem pierwszy.
Dave
przyzwyczaił się już do miłosnych podbojów swojego przyjaciela i
już przestał się wtrącać. Steve to wieczny chłopiec. Był
niestały w uczuciach i już chyba nigdy się to nie zmieni. Nie
interesowało go ile dziewczyn zdążył już uwieść, ale teraz
musiał zareagować. Nie może pozwolić, aby jego przyjaciel znalazł
się w jej towarzystwie. Może zaliczyć tysiące kobiet, ale Ashley
niech zostawi w spokoju.
– Ona nie jest
dla ciebie. To nie jest typ kobiety, z którą można się zabawić
jak masz w zwyczaju.
– A ty niby
skąd to wiesz? Przecież nawet jej nie znasz – odrzekł Steve nie
spuszczając wzroku z dziewczyny.
– I tu się
mylisz. – Widząc zaskoczenie na twarzy przyjaciela dodał. – To
moja przyjaciółka z dzieciństwa. Znam ją jak nikogo na świecie.
To nie jest kobieta na jedną noc.
– Czyżby to
była ta przy kości, której zdjęcia mi kiedyś pokazywałeś? Ta,
która wyjechała do Chicago.
– Ta sama.
– Wybacz,
stary.
Steve zrobił
skruszoną minę. Kiedyś przyjaciel przeglądał stare fotografie i
pokazał mu zdjęcia swojej przyjaciółki. Blondyn wtedy nie zwrócił
na nią uwagi, była raczej przeciętna, ale teraz. Była prawdziwą
pięknością. Zmieniła się nie do poznania. Nigdy by nie
powiedział, że dziewczyna z fotografii w okularach i kobieta, która
wpadła mu w oko od pierwszej chwili to ta sama osoba. Spojrzał spod
oka na przyjaciela. Widział zachwyt w jego oczach. On także był
nią oczarowany. Nie patrzył na nią jak na przyjaciółkę.
Uśmiechnął się lekko. Postanowił się usunąć. Przyjaźń to
była dla niego świętość. Nigdy, ale to nigdy nie rywalizowali o
kobietę, bo jeszcze nigdy nie było takiej sytuacji, żeby im
jednocześnie podobała się ta sama kobieta. Wiedział, że Dave na
pewno zaprzeczy, ale widział po jego twarzy, że Ashley bardzo mu
się podobała. Nie pamiętał, żeby kiedyś patrzył tak na którąś
ze swoich dziewczyn.
– Zostawiam ci
wolne pole – rzekł.
Dave spojrzał na
niego spod oka.
– Źle mnie
zrozumiałeś. Nie chodziło mi o to, żebyś się do niej nie
zbliżał, bo ja mam na to ochotę. To tylko moja dawna
przyjaciółka. Po prostu ona nie jest z takich na jedną noc, z
którymi ty zazwyczaj obcujesz. Ona nie jest...
– Taka
rozrywkowa? – dokończył za niego Steve i jeszcze raz spojrzał na
Ashley. Była zajęta rozmową z Katherine, więc nie zauważyła, że
oni ją obserwują. – Ona nawet nie byłaby mną zainteresowana.
Taka piękna dziewczyna na pewno ma już faceta.
Zostawił
przyjaciela samego odchodząc coś przekąsić. Dave miał w uszach
ostatnie jego słowa. Nie wiedział dlaczego, ale nie chciał, żeby
okazały się prawdą. Spojrzał na dziewczynę, która odwróciła
głowę w jego kierunku, kiedy jego matka zostawiała ją samą. Ich
oczy na tą krótką chwilę się spotkały.
Czuła czyjś
wzrok na sobie. Właśnie Katherine odeszła gdzieś do innych gości,
więc odwróciła głowę w kierunku schodów na piętro. Stał tam
Dave. Mimo kilku lat rozłąki, rozpoznała go. Serce jej
podpowiadało, że to on. Zmienił się, tak samo jak ona. Kiedy
wyjeżdżała był młodym, osiemnastoletnim chłopakiem, a teraz
stał się przystojnym mężczyzną, który niejednej kobiecie mógłby
zawrócić w głowie. Jego czarne, trochę przydługie włosy opadały
na czoło. Musiała przyznać, że pasowała mu ta fryzura, tworzyła
taki artystyczny nieład.
Dave szybko
zszedł i znalazł się naprzeciw niej. Uśmiechnął się tak
czarująco, jak tylko on potrafił. Poczuła przyspieszone bicie
swego serca, tak samo jak przed laty, kiedy uzmysłowiła sobie, że
się w nim zakochała.
– Dave –
wyjąkała.
– Ashley –
rzekł i pod wpływem impulsu przytulił ją do siebie. – Miło cię
widzieć.
– Ciebie też –
odrzekła, kiedy odsunął ją od siebie.
– Co u ciebie?
– spytali niemal jednocześnie i wybuchnęli śmiechem.
Wokół panował
głośny gwar, więc nie można było spokojnie porozmawiać. Chłopak
postanowił zabrać ją na zewnątrz, gdzie będzie cisza. Wziął ją
za rękę.
– Chodź ze
mną. Tutaj nie będzie szansy normalnie porozmawiać.
To powiedziawszy
wyszli przez główne drzwi. Dave zaprowadził ją na drewnianą
huśtawkę, którą kilka lat temu jego ojciec kazał zbudować. To
było dobre miejsce na wieczór. Zawsze lubił tu przesiadywać, to
była taka jego oaza spokoju, gdzie mógł w spokoju pomyśleć o
wielu sprawach. Ashley rozejrzała się uważnie z lekkim uśmiechem
na twarzy. Pamiętała jak w dzieciństwie chętnie tu razem spędzali
czas, ale od tamtej pory wiele się zmieniło. Nie było huśtawki na
której teraz siedzieli, nie było wielu ozdobnych krzewów, które
teraz wydzielały przyjemny aromat. Musiała przyznać, że ten ogród
podobał jej się o wiele bardziej niż kiedyś.
– Wiele się tu
zmieniło – rzekła. – Ale bardzo mi się tu podoba.
– Mi też. –
Dave lekko się uśmiechnął patrząc na rozpromienioną twarz
przyjaciółki. Pamiętał, że potrafiła się cieszyć z każdej,
nawet najdrobniejszej przyjemności, tak też było tym razem. Zawsze
lubiła przebywać na łonie natury i jak zauważył to się
zmieniło. Miał nadzieję, że w środku pozostała tą samą
dziewczyną, z którą świetnie się rozumiał. – Lubię tutaj
posiedzieć i pomyśleć, albo po prostu się zrelaksować.
– Też bym tak
robiła gdybym miała takie miejsce u siebie. – Zamilkła gdy
spostrzegła, że Dave jej się przygląda. – Czemu tak na mnie
patrzysz?
– Bo wydaje mi
się, że jesteś zjawą i zaraz znikniesz. Zastanawia mnie skąd się
tu wzięłaś?
– Twoja mama
nic ci nie mówiła?
– Nie, nawet
nie wiedziałem, że tu będziesz.
– Spotkałyśmy
się przypadkiem, na grobie rodziców. – W tej chwili posmutniała.
Zawsze się tak działo, gdy o nich myślała. Ta rana jeszcze
siedziała głęboko w jej sercu i jeszcze do końca się nie
zabliźniła. Dave widząc jej smutny wzrok wziął ją za rękę.
Ten gest sprawił, że poczuła się lepiej. Tylko on wiedział jak
ją pocieszyć. Nie mówił nic, wystarczyło, że był obok i
trzymał ją za rękę. Nic więcej się nie liczyło. – Zaprosiła
mnie na urodziny twojego ojca, a ja po prostu przyjęłam
zaproszenie.
– Cieszę się.
Nawet nie wiesz, jak chciałem cię zobaczyć, ale przeprowadziłaś
się i nie znałem twojego nowego adresu.
– Nie masz
pretensji, że się nie kontaktowałam? – spytała.
– Nie, bo ja
też nie jestem bez winy. Teraz jest to nieważne. Najważniejsze,
że jesteś znowu w Phoenix. Na długo przyjechałaś?
– Na zawsze –
odparła, a widząc pytające spojrzenie przyjaciela dodała. –
Wróciłam na stałe.
– Nie żartuj
sobie ze mnie.
– Mówię jak
najbardziej poważnie. Już nigdzie się stąd nie ruszę. To jest
moje miejsce na ziemi.
Na ustach Dave'a
wykwitł uśmiech. Już teraz wiedział, co się działo wokół
domu Ashley. Nikt go nie kupił. Ona tak po prostu wróciła i
dlatego były robione porządki. Nie mógł uwierzyć w swoje
szczęście. Znowu będzie miał przyjaciółkę obok siebie.
– Cieszę się.
Wiesz, że przez te lata tęskniłem za tobą – wyznał. – Za
naszymi rozmowami do późnej nocy, naszymi wygłupami i za tym... –
To powiedziawszy połaskotał ją w brzuch. Pamiętał, że zawsze
śmiała się do rozpuku, nie mogąc tego wytrzymać. Tak też było
tym razem.
– Przestań. –
Śmiała się próbując odsunąć się od niego, bo nie mogła
wytrzymać jego łaskotek. Ale Dave nie pozwolił jej na to. –
Wiesz, jak zawsze na to reaguje. To się nie zmieniło.
Chłopak przybrał
poważny wyraz twarzy i spojrzał na nią z podziwem. Ashley serce
zabiło na widok jego szarych oczu. On nigdy tak na nią nie patrzył.
– To nie, ale
zewnętrznie bardzo się zmieniłaś. Omal cię nie poznałem.
– Postanowiłam
o siebie zadbać. Już miałam dość oglądania w lustrze brzyduli w
okularach – stwierdziła.
– Nie mów tak
o sobie. Dla mnie zawsze byłaś i pozostaniesz piękna. Nic tego nie
zmieni.
Ashley zobaczyła
w jego oczach jakiś błysk. Tak patrzy mężczyzna na kobietę,
którą jest oczarowany. Czy to możliwe, że ona mu się podoba?
Kiedyś tak nie było, ale teraz. Teraz jest inną kobietą. Dość
ładną, wiedziała o tym patrząc każdego dnia w lustro. Wielu
mężczyzn oglądało się za nią na ulicach, ale ona nie zwracała
na to uwagi. Jedyne czego chciała to podobać się Dave'owi,
jedynemu chłopakowi, którego kiedyś kochała. Teraz czując jego
wzrok na sobie i czując wirujące w jej brzuch motyle, gdy siedziała
tak blisko siebie zrozumiała jedno: ona nadal go kocha i nigdy nie
przestała.
Extra ;)
OdpowiedzUsuńBrak mi słów :)
Z zniecierpliwieniem czekam na next;)
Pozdrawiam i życzę twórczej weny:)
No, no,no..cieszę się że trafiłam na tego bloga! Ale..(zawsze jest jakieś ale) przeczytałam tylko ten rozdział... który bardzo mi się spodobał! Dlatego teraz cofnę się 7 notek do tyłu i zacznę czytać od początku bo widzę, że warto!
OdpowiedzUsuńTakże biorę się do czytania :D
Pozdrawiam i zapraszam http://dwatygodniee.blogspot.com/
Kiedy next ? :(
OdpowiedzUsuńNie mogę się już doczekać ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń