niedziela, 24 maja 2015

Miłosna trylogia - Prolog

Zawsze trzymały się razem i mogły na siebie liczyć w każdej sytuacji, niczym trzej muszkieterowie z powieści Dumasa. Przyjaciółki z dzieciństwa, każda na swój sposób inna, ale te różnice sprawiały, że nigdy się ze sobą nie nudziły. Dzieliły się swoimi małymi sekretami jak i troskami, zarówno dobrymi jak i złymi. 
Ashley, Chantelle i Tracy: trzy koleżanki z dzieciństwa. Z biegiem czasu przyjaźń przemija, ale one trzymały się dzielnie. Nie pozwoliły, żeby ich więź uległa zerwaniu. Mimo upływu lat, mimo własnych problemów, nadal były dla siebie tak samo ważne. Jak rodzina, jak siostry, bo tym dla siebie były. Siostrami, chociaż nie łączyły ich więzy krwi. Więzy przyjaźni często są silniejsze niż pokrewieństwo. Łączyło ich wiele rzeczy, a jedną z nich było to, że wszystkie były jedynaczkami. Może dlatego tak bardzo się zaprzyjaźniły i pokochały. Były między nimi jakieś spięcia, jak to między przyjaciółkami, ale równie szybko jak się kłóciły, tak też i się godziły. Nic tej więzi nie zniszczyło, nawet kiedy jedna z nich – Ashley na kilka lat wyjechała z rodzinnego miasteczka. Jednak raz do roku spotykały się na parę godzin gdy odwiedzała rodzinne strony. Nie zerwały kontaktu, nawet gdy dorosły i każda miała swoje życie i problemy. Przyjaźń to piękne uczucie i ważne dla każdego człowieka. Nie jest wtedy taki samotny i może liczyć na drugą osobę w trudnej sytuacji. One o tym doskonale wiedziały. Stanowiły doskonałe trio, lepsze niż w niejednym zespole. 
Ashley Jones czuła się zakompleksiona, ale w obecności swoich koleżanek nie czuła tego. To one ją przekonały, że najważniejsza jest dusza. Dziewczyna miała lekką nadwagę, a na nosie okulary, gdyż była krótkowidzem. Jedynie długie kasztanowe włosy uważała za ozdobę i bardzo o nie dbała. Z powodu swoich kompleksów była nieśmiała, chociaż starała się to przezwyciężyć. Może z tego powodu nigdy nie miała odwagi zrobić czegoś szalonego, zawsze pomyślała dwa razy zanim coś zrobiła. 
Chantelle Green – niebieskooka , długowłosa blondynka miała powodzenie u chłopaków, ale nie korzystała z tego. Marzyła o wielkiej miłości i wiedziała, że kiedyś ją spotka. Wierzyła, że kiedy się zakocha to bez pamięci, tak raz na całe życie. 
Tracy Adams była przeciwieństwem swoich przyjaciółek. Jedna rozważna, druga romantyczna, a ona ... zwariowana. Jej długie, rude włosy z długą grzywką spadająca na czoło układały się w lekkie fale. To zazwyczaj ona wpadała na szalone pomysły i używała całego swojego wpływu żeby dziewczyny jej nie odmawiały. Dzięki temu dobrze się bawiły, chociaż niejednokrotnie wynikały z tego tarapaty. 
Trzy przyjaciółki, każda z własnymi marzeniami, problemami, troskami, planami na przyszłość. Trzy osoby i trzy różne historie.

____________
Prolog będzie się odnosił do całego cyklu, Takie krótkie wprowadzenie w historię. 

3 komentarze:

  1. Zapowiada się bardzo ciekawie. :)
    Pozdrawiam,
    http://akfradratposiadaartystycznaduszyczke.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wpadłam i postanowiłam przeczytać. Prolog krótki, ale widzę, że masz już sporo rozdziałów, więc będę mieć co czytać;D Na razie nie wiem czego się spodziewać, chyba tylko tego, że mamy 3 bohaterki, które pewnie się od siebie różnią, ale są prawdziwymi przyjaciółkami. Cóz, pozazdrościć skoro przetrwały nawet próbę czasu i odległości. Ale coś czuję, że nie może być za pięknie i w końcu ktoś je skłóci. Wiecznie szukam dziury w całym;D
    W każdym razie postaram się wpaść na następne rozdziały, gdy będę mieć chwilkę czasu.
    Pozdrawiam i życzę weny!

    I zapraszam też do siebie;)
    sila-jest-we-mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!

    Wybacz mi z góry za jakiś chaos w komentarzu, ale piszę z telefonu.

    Sama nawet nie wiem jak trafiłam na Twojego bloga, zwłaszcza że nie jestem wielką fanką romansów. Cieszę się jednak, iż tu jestem i szybko przeczytałam prolog. Krótko, ale przedstawia trzy postacie, wokół których historia się będzie obracać. Czy tytuł to miłosna trylogia, bo są 3 przyjaciółki? :)
    Jak wyżej, też mam wrażenie, że coś tu będzie nie tak. Może dlatego, iż raczej nie trafiam na historie, gdzie wszystko układa się idealnie od samego początku... zobaczymy!
    Moje jedyne zastrzeżonie dotyczy ilości powtórzeń. Może współpraca z betą by pomogła?

    Pozdrawiam i do napisania!

    OdpowiedzUsuń